Kto z nas nie słyszał o zombie? Atakują nas zewsząd poprzez filmy ( takie jak World War Z ), seriale ( The Walking Dead ) czy książki. Alicja to zwykła nastolatka, o ile tak można ją określić. Posiada niezwykłe zdolności, które pozwalają jej na pokonywanie zombie. Jednak nie jest w tym sama. Wraz ze swoimi przyjaciółmi codziennie z nimi walczy, by ludzie czuli się bezpieczni. Jednak jak to wszystko się potoczy? Co ich wszystkich czeka?
Alicja i uczta zombi to czwarty tom Kronik Białego Królika, który jest czymś w rodzaju zmodyfikowanej wersji naszej znanej Alicji z Krainy Czarów. Bardzo zmienionej. Alicja sama w sobie nie jest dzieckiem, ale pyskatą i denerwującą nastolatką. Niejednokrotnie miałam wrażenie, że interesuje ją tylko i wyłącznie własna osoba, a jej udawana skromność, już na pierwszych kartach powieści, była powodem setek przewrotów oczami. Już od pierwszej strony jej nie polubiłam. Wymienia rzeczy, które potrafi typu widzi duchy, jest niesamowicie silna, wyrwała najgorętszego chłopaka w tym biznesie, a następnie mówi, że jednak tego nie powie, bo jest taka skromna. Na szczęście nie tylko ona była narratorem. Narracja podzielona jest na kilku bohaterów, co działa nawet bardzo na korzyść książki, ponieważ pokazuje nam dane przeżycia z perspektywy różnych widzów, a nie tylko subiektywnego obserwatora.
Przyzwyczailiśmy się już do angielskich odpowiedników danych pojęć, reakcji, na przykład codziennie po kilkanaście razy mówimy „okey", mamy taki sport jak snowboard i inne. To już zostało dlatego nie ma sensu tego spolszczać. W książce zdarzyło mi się zauważyć nieliczne spolszczenia takie jak dżip oraz tytułowe zombi zamiast zombie. Jednak nie powtarza się to aż nadto, a książkę mimo to czyta się bardzo dobrze. Nie chcę Wam mówić o czym dokładnie opowiada Alicja i uczta zombi żeby nie popusć Wam lektury. Mam taki syndrom przy powieściach młodzieżowych. Alicja i uczta zombi to warta polecenia książka na oderwanie się od filozoficznyh powieści o egzystencji życia. Idealna na wolne dni.
Najbardziej ze wszytskich postaci zainteresował mnie Szron, który po śmierci swojej ukochanej nie mógł myśleć o niczym innym. Zwłaszcza, że w książce pojawiają się dwie postacie, które nie pomagają mu o stracie zapomnieć. Był taki jednocześnie zagubiony jak również pewny swoich działań.
Jeśli igrasz z ogniem, w końcu się poparzysz.
Samej Kat jednak nie potrafiłam rozgryźć. Przez długi czas wydawało mi się, że autorka stworzyła postaci, które potrafią tylko irytować, a słowa dziewczyny „Jestem tak ciasteczkowa, że jestem istnym ciasteczkiem" ciągle dudniły mi w głowie jako głupia skromność.
Podsumowując jest to świetna książka na odpoczynek. Nie wymaga zbytniego nadywrężania umysłu, a jest bardzo przyjemna. Miłe oderwanie od trudnych książek. Bajkowa Alicja nie ma tutaj za wiele do gadania, natomiast nasza Ali ma bardzo wiele.
Tytuł: Alicja i uczta zombi
Tytuł oryginału: A Mad Zombie party
Autor: Gena Showalter
Tłumaczenie: Jan Kabat
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Liczba stron: 415
Ocena: 8/10
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu
HarperCollins Polska!
Snapchat: Drakonka
Grupa blogerów książkowych: Czytadła
Chciałam Was również zaprosić do konkursu na opowiadanie, które może ukazać się w tomiku wydawnictwa Wieża Czarnoksiężnika! Nie ma limitu wiekowego, a więcej informacji znajdziecie TUTAJ.
Książka mnie jakoś nie zachęca.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, pozdrawiam :*
To już kolejna taka bohaterka, na jaką trafiam. Młodzież niestety kocha takie postaci.
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie wiem dlaczego. Może to przez to, że są one „ucieleśnieniem" tego, czym oni sami chcieliby być?
UsuńSam motyw Alicji z Krainy Czarów jakoś do mnie nie przemawia... ale z drugiej strony zombie, których uwielbiam :D Sprzeczności, sprzeczności ;)
OdpowiedzUsuńByć może skuszę się sięgnąć po tę lekturę przy najbliższej okazji.
http://subiektywniekrystix.blogspot.com/
Mam nadzieję, że pocztątek nie zniechęci Cię aż tak bardzo jak mnie ;)
UsuńNie czytałam żadnej książki z tej serii, więc chyba na razie się nie skuszę. :)
OdpowiedzUsuńKsiążki z tej serii są ostatnio bardzo popularne, więc może się skuszę. Do tego minimalna ilość spolszczeń mnie bardzo przekonuje ;) Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Taka zmodyfikowana wersja "Alicji w Krainie Czarów" może być bardzo ciekawa. Szkoda tylko, że główna bohaterka jest tak irytująca, ale mam nadzieję, że nie będzie mi to przeszkadzać ;)
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać pierwszą część!
OdpowiedzUsuńA już w maju - Alicja po drugiej stronie lustra. Johnny! Johnny! Johnny!
Pozdrawiam i zapraszam do mnie,
Isabelle West
Z książkami przy kawie