środa, 25 lutego 2015

„Z pamiętnika bezdomnego"

Byłem.
Szanowany profesor.
Uwielbiany przez uczniów.
Mający kochającą go rodzinę.
Dostatnie życie.
Ludzie szanowali jego i jego słowa.
Podróż.
Śmierć rodziny.
Bo tylko on zdołał się ochronić...
Przeżył ciałem, nie duchem.
Depresja.
Utrata pracy.
Brak pieniędzy.
Utrata domu.

Jestem.
Bezdomnym, który przegrał życie.
Nic o mnie nie wiesz.
O mojej przeszłości także.
Boisz się ze mną rozmawiać.

Będę.
Martwy z samotności i braku pieniędzy.

wtorek, 24 lutego 2015

„To, co robię pokazało mi do czego zmierzam."

Leniuchowałem.
Otworzyłem drzwi.
Stanowczo zaprzeczyłem.

Chciałem.
Hałasowałem.
Czekałem.
Integrowałem.
Abstrahowałem.
Łamałem serca.

Byłem.
Yeti widziałem.
Mogłem.

Ustawiłem.
Malowałem.
Interesowałem się.
Edukowałem się.
Robiłem dziwne rzeczy.
Angażowałem się.
Łowiłem ryby.

Nastawiłem budzik.
Aranżowałem różne spotkania.

Jeździłem na rowerze.
Emigrowałem z pokoju.
Głowiłem się.
Odrzucałem.

Oddychałem.
Coś robiłem.
Zaskakiwałem.
Adorowałem.
Człowiekiem jestem.
( C ) Horowałem na dysortografię*

*Odczytaj pierwsze litery wersów i powiedz mi czy ty też czujesz się teraz dziwnie...



poniedziałek, 9 lutego 2015

„Gdy ból złym go uczynił"

Przemierzał krainę pustą jak dom jego.
Wielkie buty oraz czarny płaszcz starały się ukryć straszną duszę.
Z każdym krokiem narastała furia, złość i rządza terroru.
A wszystko przez miłość, co nie wahała się uczynić serca kamiennym.
Nie był złym, tym bardziej niebezpiecznym.
Jego osoba była pełna dobroci i miłości do tych, którzy zaznać jej już nie mogli.
W domu dziecka się wychował.
I także tu do śmierci chciał zostać.
Pomagał, gdy koszmary nękały.
Leczył, gdy tęsknota zbyt bardzo raniła.
Żadne z nas nigdy nie powiedziało, że bił jak inni opiekunowie.
Był przez nas darzony wielkim szacunkiem.
Dawał poczucie bezpieczeństwa i wywoływał radość na kamiennych maskach, które już zapomniały co to za uczucie.
Ja pytałam, ja wyręczałam w tym innych mówiąc: Czemu jesteś dobry dla sierot, które już od narodzin niechciane?
On tylko w oczy spoglądał i uśmiechał szczerze.
Cenił we mnie, że pytam.
Cenił, że się nie bałam.
Mimo, iż mam nie więcej jak jedenaście jesieni, czuję jakbym znała go dłużej.
Wychowywał mnie troskliwie jak matka i zdecydowanie jak ojciec.
Mówił, gdy mama we śnie budziła, ze on nie opuści, że zawsze będzie.
Warunek jeden za każdym razem stawiać raczył…
Że kiedyś mnie stąd wydostanie,  że już do końca świata kochać jak córkę będzie.
Ja wierzyłam.
Ja kochałam.
Chciałam, by był dla mnie rodziną.
Nadzieja zawsze odganiała wątpliwości.
Sieroty, nigdy niechciane.
Miłością do kogoś na ziemi trzymane.
Wielu z nas chciało znowu zobaczyć rodziców.
Dotrzeć do nieba, by przytulić raz ostatni.
Bóg nam świadkiem jak tęsknota od środka niszczyła.
Jak boleśnie biła bez granic.
Zresztą nie tylko ona.
Opiekunowie byli dla nas wcielonym strachem.
Karali za śmieszne przewinienia.
Nie mogliśmy sprzeciwiać się uderzeniom, bo stałyby się jeszcze silniejsze.
To wszystko przez przypadek się stało.
Nikt tego nie planował.
Ten jeden raz uderzyli zbyt mocno.
Potknęłam się na jednego z tyranów, a ten odrzucił mnie od siebie.
Pchnięta siłą dorosłych uderzyłam głową o ceglaną, zimną ścianę.
Życie, które trzymałam ramionami z całych sił uciekło jak popiół na wietrze.
Śmierć stanęła tuż przy mnie i otuliła ciemnym płaszczem tak, by nic nie bolało.
Do dzieci chyba ma największą słabość.
Patrzyłam na reakcję taty, gdy lekarz mówił mu o mnie.
Widziałam wszystko.
Gdy się dowiedział...
Coś pękło w środku.
Złość opętała w całości.
Zniknęło to dobro, ta piękna miłość umarła wraz ze mną.
Dotarł pędem do sprawców i gdy już miał się zamachnąć…
Opuścił dłoń.
Mówiłam, że nigdy nie był potworem.
Ruszył przed siebie, zdala od wspomnień, przeszłości.
Szczególnie starał się zapomnieć o moim uśmiechu.
Odziany w czerń przemierza świat, by znaleźć dla siebie miejsce.
Choć się stara, serce już na klucz zamknięte.
Patrzę na łzy, które już nigdy nie opuszczają jego twarzy.
Tu, w niebie jestem jego stróżem.
Czekam na spotkanie z niecierpliwością.
Mam nadzieję, że gdy jeszcze kiedyś sięgniesz po ten wiersz, pierwsze trzy linijki przeczytasz z czymś w rodzaju smutku w głosie.
Tak jak ja, gdy to pisałam.

Bądźcie wyrozumiali i nie kopiujcie.
Aż trudno uwierzyć, że inspiracją do tego były „Trudne sprawy" xD