Rodzina powinna kojarzyć się z ciepłem, bezpieczeństwem i wzajemnym zaufaniem. Większość ludzi zna to uczucie, jednak coraz liczniejsi znają także tą złą stronę, gdzie w domu jest przemoc, zło, pustka, alkohol i wzajemne problemy. Taki dom ma ośmioletnia Caroline Parker, której życie diametralnie zmieniło się w kilka ciężkich tygodni. Do jej rodziny wkroczył Richard - nowy mąż mamy. Carrie wraz z siostrą Emmą stara się jakoś przeżyć, a ze strony mamy na pomoc liczyć nie może. Wszytskie te wydarzenia prowadzą do nieuchronnej tragedii.
Śmierć jednego z rodziciela jest niewyobrażalnym ciosem emocjolanym. Jednak nie będę wypowiadała się zbyt obszernie, bo moja historia jest całkiem inna. Emma, jedna z sióstr, widziała na własne młode oczy jak złodziej zabił jej tatę. Jednak była zbyt mała, by to pamiętać, a już szczególnie związane z nim wspomnienia. Caroline natomiast pamięta i dba o to, byśmy wiedzieli jak bardzo go kochała oraz jak troszczył się o rodzinę. Dziewczynka regularnie wtrąca w opowieść przebłyski z czasów życia swojego taty, które pokazują jego obraz jako pełnego miłości i opiekuńczego.
Pan White jest taki sam jak wszyscy tutaj w Toast - nigdy nie przyszło mu do głowy, żeby stąd wyjechać.
Elizabeth Flock dopracowała tę książkę w niesamowity sposób - stworzyła narrację idealną dla ośmioletniego dziecka; zadbała o takie szczegóły jak mierzenie odległości lalkami Barbie oraz nazywanie ukochanego rodziciela jako tatusiem, a nie tatą/ojem/mężczyzną. Tok myślenia dziewczynki tworzy ją mądrą jak na swój wiek, ale też nie do granic możliwości. Albo autorka pamięta jak to jest być takim szkrabem, albo posiada takie dzieci. Cóż, mimo tego jestem pod ogromnie miłym zaskoczeniem, a to dopiero początek.
Emma i ja jest w pewnym stopniu brutalna, choć nie jest to rzeź o jakiej wspominałam w Muzeum Osobliwości Alice Hoffman, czy morderstwach typu Inna dusza Łukasza Orbitowskiego. Trzymając tę książkę w ręku czekałam na mordownię, masakry i wszystko co złe. Nie było czegoś takiego, choć nie zawiodłam się. Wyczekiwałam krwi, dostałam ją, choć w mniejszych ilościach niż się spodziewałam. Broń Boże nie jest to minus!
Emma jest twarda i zachowuje się jak dorosła, ale gdy mama krzyczy, że jej nienawidzi, to widzę, jak te słowa zabijają ją od środka. Emma nie jest na tyle dorosła, żeby wiedzieć, że mama naprawdę tak nie myśli.
Postacie są bardzo dobrze wykreowane. Każda z nich ma w sobie to coś, co czyni je prawdziwymi. Pewnie spodziewacie się, że moją znienawidzoną postacią był Richard - zło wcielone, jednak nie. Mocno zła byłam na mamę Caroline, ponieważ była taką... lekką ciotą życiową, której obojętne jest dosłownie wszystko. Załamanie po stracie męża było uzasadnione, nie miałam pretensji, jednak po czystej nienawiści do swojej córki za to, że sobie radzi inaczej było po prostu karygodne ( osoby już czytające tę książkę wiedzą o co chodzi ).
Na początku Emma i ja była znośna, przeciętna i taka sobie. Jednak z każdą kolejną stroną byłam coraz bardziej ciekawa jak sprawy się potoczą, a w momencie już krytycznym w ciągu jednej sekundy moje serce przełamało się na dwie wymordowane połówki. A przy zamknięciu definitywnie książki jego stan wynosił zyliardy drobinek w mym wnętrzu. Elizabeth Flock posiekała moje uczucia, wrzuciła do garnka, ugotowała, póżniej zakopała w piwnicy, gdy nikt nie patrzył i nawet ugniotła ziemię własnymi stopami skacząc po niej jak na trampolinie. Ja nie żartuję.
Elizabeth Flock manipuluje nami wmawiając kłamstwa, których prawda jest głęboko ukryta. Wszystko siedzi w psychice dziewczynki, a także świecie do jakiego się przenosimy. Nie dajmy się zwieść, to własnie autorka pociąga za wszytskie sznurki. Zresztą jak zawsze.
Emma i ja to książka, która prawdą maluje nam najpiękniejszy obraz ośmiotalatka w domu skażonym obojętnością. Osobliwi bohaterowie i cudna złotowłosa Emma sprawią, że tej książki przez długi czas nie da się zapomnieć.
Tytuł: Emma i ja
Tytuł oryginału: Me & Emma
Autor: Elizabeth Flock
Tłumacznie: Alina Patkowska
Wydawnictwo: HarperCollins
Liczba stron: 303
Ocena: 10/10
Za nadwyrężenie mojego zyliarda kawałków serca
serdecznie dziękuję wydawnictwu HarperCollins
Snapchat: Drakonka
Chciałam Was również zaprosić do nowopowstałej grupy na Facebooku dla blogerów książkowych! Łatwiej tam się odnajdziemy, a także podyskutujemy na różne tematy!
Kliknij i zobacz: CZYTADŁA
Przymierzam się do przeczytania tej książki, bo wydaje mi się, że wzbudza ogromne emocje. A przepadam za tego typu powieściami, nigdy się nie nudzą.
OdpowiedzUsuńI lecę zajrzeć na grupę! :)
Mam szczerą nadzieję, że Ci się spodoba :)
UsuńPrzyda się kilku nowych członków :D
Wiarygodna narracja "oczami dziecka" wydawala mi sie niemozliwa. A poruszenie tak trudnego tematu, wywolywanie tak silnych emocji bez przerysowania, w polaczeniu z tym trudnym zabiegiem - to musi byc mistrzostwo. Z pewnością sięgne po te ksiazke :)
OdpowiedzUsuńWidziałam tę książkę w zapowiedziach, ale zdecydowałam się na inną pozycję. teraz trochę żałuję, bo widzę, że pozycja jest mocno emocjonująca, a takie własnie lubię...
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Książka jest na mojej liście do przeczytania. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzepiękna okładka i świetna recenzja. Bardzo mnie zachęciłaś. Uwielbiam książki, które na długo pozostają mi w głowie. Mam nadzieję że ta właśnie taką będzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Może być ciekawie i emocjonująco. Kto wie, może mi się spodoba?
OdpowiedzUsuńGdzieś po drodze mi się przewinęła, ale nigdy nie zwracałam na nią uwagi i teraz ogromnie żałuję.
Pozdrawiam,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Słyszałam już o tej książce i byłam nią nawet zainteresowana, ale później o niej zapomniałam, na szczęście ty mi o niej przypomniałaś :) Jeszcze bardziej podoba mi się perspektywa ośmiolatki w tym całym morderstwie/zabójstwie. Całusy♥
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Książka trafia na moją listę. Wydaje mi się, że była by świetna - jak dla mnie.
OdpowiedzUsuńWysoka ocena i bardzo pochlebiająca recenzja, czyli to co zmusza mnie w tym momencie do sięgnięcia po tę książkę, mimo wcześniejszych wątpliwości!
OdpowiedzUsuńŚwietna opinia! <3
Buziaki!
StormWind z bloga cudowneksiazki.blogspot.com/
Nigdzie jeszcze nie widziałam tej książki oprócz na blogach, a chciałabym ją przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki. :**
Ojoooj. Już widzę, że nie sięgnę po tę książkę. Przepraszam, ale nie lubię dzieci xD. A narracja z perspektywy 8-latki - nope. Chybabym nie wytrzymała, a książka byłaby narażona na bliskie spotkanie 3 stopnia ze ścianą...
OdpowiedzUsuńO. Jak miło. Jak ci autorzy uwielbiają siekać serca swoich czytelników na kawałki :).
Ale fajnie, że "Emma i ja" tak ci się spodobała, może kiedyś jeszcze mi się gust czytelniczy zmodyfikuje, to sięgnę ;).
City of Dreaming Books
nie czytałam tej książki i póki co spasuję.
OdpowiedzUsuńSeredecznie pozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
Hmm... Na chwilę obecną nie szukam książek, które posiekają moje serce i zrobią z niego kisiel. Obecnie moje serce przypomina przekłuty balon z piłki do nogi :D Kiedy jednak moje serce zostanie posklejane klejem super glue, żeby więcej wytrzymywało, to z chęcią sięgnę po tę pozycję, lubię życiowe książki nawet w momencie, gdy złamią mi serce i przez nie zużyję cały zapas sklepowy chusteczek (:
OdpowiedzUsuńCudna recenzja :**
Pozdrawiam cieplutko :*
http://atramentowe-ruiny.blogspot.com/
Nie słyszałam o tej książce, ale po twojej recenzji stwierdzam, że naprawdę warto!
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do TAGu, będzie mi miło jeżeli go wykonasz :)
http://bookowe-love.blogspot.com/2016/03/space-book-tag.html
Pozdrawiam ;)
ooo, dziękuję! Z wielką chęcią go zrobię <3
UsuńCzytałam i podzielam Twoją opinię. Książka niezwykle poruszająca, a zakończenie rozwaliło mnie na łopatki
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę pojęcie "zyliardów drobinek", ale przyznam, że jest bardzo przekonujące :). Książkę mam już w planach od pewnego czasu i wierzę, że to poruszenie nie jest przypadkowe. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJaki piękny nagłówek *-*
OdpowiedzUsuńCo do pozycji ciekawa, ale na razie daruję ją sobie :D
Buziaki
http://coraciemnosci.blogspot.com/