Początek XX wieku, Coney Island. Aż po horyzont rozciągają się światła lunaparków, magicznych miejsc, gdzie najgłębiej skrywane w dorosłych dzieci wychodzą na wolność. Wszędzie kolorowo i mogło by się wydawać, że ciemność i zło nie ma prawa nawet zaglądać przez dziurkę od klucza. A może jednak?
Coralie mieszka w pewnym miejscu, dosyć znanym w swym mieście. Muzeum Osobliwości prowadzone jest przez jej ojca, który co sezon sprowadza nowe żywe cuda. Okazuje się jednak, iż na dziesiąte urodziny dziewczynki zaplanowane jest coś szczególnego, co sprawi, że kilka ważnych lat z jej życia stanie się czystym piekłem.
...może wyjątkowo zacznijmy od okładki! * czujcie ten niezręczny i zagubiony głos, oj czujcie *
Ale, dobra, będę poważna, bo tego zazwyczaj w recenzjach wymagam... Ehh...
Okładka jest piękna, bajkowa. Króluje w niej przede wszytskim pastelowy róż - w środku jak i na zewnętrznej stronie. Biorąc ją do ręki miałam szczere nadzieje na coś w stylu Cyrku nocy Erin Morgenstern. Taki niezwykle magiczny klimat i miłe oderwanie się od codzienności poprzez lekką historię. Nadzieję tę pogłębiały słowa Jodi Picoult wyryte na górze okładki głoszące „Nieprawdopodobie piękna historia". Wkopałam się i tyle. I co? NO CO?! Przeczytajcie to się dowiecie.
– Damy ludziom stwora, jakiego zapragną – oświadczył [ ojciec ] Coralie. – Bo ludzie zapłacą, by zobaczyć to, w co wierzą.
Po skończeniu Muzeum Osobliwości miałam ochotę tę książkę zakopać w najbliższym grobie na cmentarzu, moim jak i tym noramlnym. Dlaczego, spytacie? Nie chodzi tu o idiotyzm tej książki, bo za grosz go tam nie było. Za bohaterów też nie, bo za bardzo nie ma czego opłakiwać. Więc? Ogółem dlatego, że ta historia w żadnej, nawet najmniejszej mierze nie ima się do tej cudownej okałdki! Muzeum Osobliwości można porównać do innego rodzaju Rzeźni numer 5. Coralie opiekuje się jej ojciec, który do przyjemniaczków i takich co to za pierwszy krok dziecka cieszą się jak idioci z pewnością nie należy. Jest to człowiek pozbawiony empatii, w którym trudno jest zauważyć coś innego niż egoizm, troskę wyłącznie o swoje dobro i zamykanie się we własnym świecie, gdzie próbuje upodobnić się do Boga tworząc samemu nowe osobliwości. Coralie notomiast jest niewinnym dzieckiem. Poznaje świat poprzez ciągłe siedzenie w domu oraz czytanie na przymus książek takich jak William Szekspir, a także dzięki swej opiekunce, dbającej o nią poparząną Maureen.
I kiedyś dodała: „Miłość spada na człowieka w różny sposób. Podchodzi do ciebie, a wówczas musisz rozpoznać czym jest, a przede wszytskim: czym może się stać. "
Jednak Coralie i jej ojciec nie są jedynymi bohaterami. Eddie to żydowski imigrant z Rosji ( z tej kobinacji śmiała się moja mama „Żydowski imigrant. I jeszcze z Rosji!" ), który odszedł od swojego rodziciela i postanowił żyć po swojemu. Nie jest to życie usłane różami, jednak Eddie niczym się nie przejmuje. Kiedy jeszcze mieszkał z ojcem pracował dla pewnego Czarodzieja, u którego nauczył się szpiegostwa.
Autorka wprowadziła narrację podzieloną na trzech narratorów. Pierwszy jest narrator wszechwiedzący, drugi to Eddie, a trzecim jest Coralie. Jednak odnoszę wrażenie, że Muzeum Osobliwości nadmiernie skupia sie na Eddie`m. Co rozdział jest pokazana jego historia, jego przeżycia, które, przykro mi to napisać, po prostu mnie nie ciekawiły. Rozumiem, że jego życie nie było specjalnie idealne, ale tragiczne też nie było. Nie bili go w domu, nie zgwałcili go, nie miał blizn, nie został zamordowany i nie zamieszkał w rowie na dłuższy czas.
Ogólnie powiedziawszy Muzeum Osobliwości jest książką łączącą kilka gatunków, a mianowicie realia historyczne z czasów początku XX wieku, obyczajówkę ukazującą brak miłości w rodzinie lub zamknięcie się rodzica na dziecko oraz lekki kryminał polegający na znalezieniu mordercy pewnej dziewczyny.
Myślę, że w tej części recenzji już rozumiecie dlaczego okładka pod żadnym pozorem nie pasuje do książki.
Muszę też dodać, iż czcionka podzielona jest na dwa rodzaje. Pierwsza jest zwykła, czytająca się szybko, przyeznaczona dla narratora trzecioosobowego, naszej Alice Hoffaman. Druga natomiast sprawia wrażenie mniejszej, przeznazona dla Eddie`ego i Coralie. Dzięki niej w linijce mieści się więcej słów, może to właśnie dlatego czytało mi się ją wolniej i ciężko wzdychałam, gdy okazywało się, iż następny rozdział właśnie tą czcionką jest pisany.
Historia sama w sobie jest świetna. I ciekawa i trochę może łzawa dla niektórych, ale na pewno genialnie skomponowana i napisana.
Alice Hoffman w swojej powieści opisuje pewne wydarzenie. Jest to pożar w fabryce, gdzie zginęło około 150 kobiet. I jest to prawdziwa informacja, ponieważ grzebiąc w Google Grafice znalazłam takie oto zdjęcie gazety, które to potwierdza. Fakt historyczny, brawo! Do tego jest bardzo ważny dla naszych bohaterów, ponieważ to właśnie w tym pożarze zaginęła osoba, której szuka Eddie.
Jako podsumowanie powiem to, co powtarzam cały czas odkąd skończyłam tę książkę - kartki Muzeum Osobliwości powinny być czarne, nie białe.
Jest to historia bardzo osobliwa, równie interesująca, co wciągająca. Trafia na moją ulubioną półkę.
Tytuł oryginału: The Museum of Extraordinary Things
Autor: Alice Hoffman
Tłumaczenie: Małgorzata Maruszkin
Wydawnictwo: Wielka Litera
Liczba stron: 395
Ocena: 8,5/10
Za nocne ucieczki nad rzekę wraz z Coralie
serdecznie dziękuję wydawnictwu Wielka Litera
Snapchat: Drakonka
Okładka jest po prostu cudowna! Ale po tym jak mi pisałaś, że już ją chcesz skończyć i wgl to tak jakoś odraziło mnie od tej powieści. Czytając Twoją recenzję połowa mnie chce ją przeczytać, natomiast druga połowa nie chce w ogóle się za nią zabierać. Nie będę pisać, że mam mnóstwo innych książek (w sumie już to napisałaś), ale może kiedyś..kiedyś, kiedy Ty przeczytasz Krzyżaków.
OdpowiedzUsuńMONSZ
*Napisałam
UsuńNie mówię, że jest zła, ale bajki oczekiwać nie należy.
UsuńPo pierwszych trzech zdaniach recenzji pomyślałam sobie: Woooow, chcę to!
OdpowiedzUsuńAle im dalej, tym więcej emocji zaczęło ze mnie uchodzić jak powietrze z przebitej rowerowej dętki.
Może kiedyś dam jej szansę, jeśli wpadnie w moje łapki.
Pozdrawiam,
http://twierdza-dictum.blogspot.com
Myślę, że mimo wszystko tę książkę można bez problemu pokochać.
UsuńJak ktoś mi mówi, że książkę można "pokochać", to zapala mi się zielone światło.
UsuńTa dziewczyna na okładce wygląda, jakby uciekła z psychiatryka XD
OdpowiedzUsuńHahahaha :D
Nie wiem, czy po nią sięgnę, chociaż element kryminału bardzo mnie ciekawi :D
Pozdrawiam i zapraszam na nową recenzję,
Przerwa na książkę
Snapchat: przerwa_ksiazke
Ona powinna mieć czarną, a nie białą sukienkę, ale już nie chciałam pogrążać grafika XDD
UsuńAle fakt i może jeszcze jakieś urojenia ma XDD
ty, tak spojrzałam i rzeczywiście trochę teraz tak dla mnie wygląda jak z psychiatryka :D
UsuńNieee, nie czuję pociągu do tej powieści. Zbyt normalna :D
OdpowiedzUsuńA u siebie odpowiedziałam ci na twoje pytania :D
W takim razie już patrzę :D
UsuńBrzmi naprawdę ciekawie, zwłaszcza przekonuje mnie do niej ten mix gatunków, z czym rzadko się ostatnio spotykam. Historia dosyć nietypowa, zatem warta poznania. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńksiazkowy-termit.blogspot.com
Okładka <3 Książka wydaje się być ciekawa, muszę się za nią rozejrzeć. Pisałaś u nas na blogu, że podoba ci się Tag Jak piszę recenzje, więc zapraszamy do zrobienia tego tagu! Nominacja już śmiga w poście! Buziaki :**
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Na prawdę? :D Ale się ciesze, wykonam na pewno! <3
UsuńMasz rację, okładka jest piękna!
OdpowiedzUsuńHistoria wydaje się interesująca, twoja recenzja oraz ocenę zachęca mnie do przeczytania, książka wydaje się oryginalna.
Może kiedyś się na nią skuszę.
Pozdrawiam!
www.annwithbooks.blogspot.com
Okładka mnie przyciąga, a twoja recenzja jeszcze bardziej nakazuje mi przeczytanie tej pozycji! *-*
OdpowiedzUsuńBuziaki! :*
http://cudowneksiazki.blogspot.com/
Widzę, że nie tylko je lubię szperać po lekturze w Internecie. :D Mnie ta okładka również zachwyca, bardzo piękna. Chętnie przeczytam tę książkę, ufam w tej kwestii Twojej opinii i ogółem czuję, że to świetna lektura. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńwww.majuskula.blogspot.com
Świetna recenzja ale nie słyszałam jeszcze o tej książce :)
OdpowiedzUsuńMoże niedługo się skusze :)
onlybooks-jdb.blogspot.com
Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale coś czuję, że muszę się z nią zapoznać ;) Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
To musi być bardzo ciekawa i intrygująca pozycja. Jak znajdę trochę wolnego czasu to ją przeczytam. Mam nadzieję, że mi się uda...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
Klaudia
Na razie chyba się nie skuszę :D
OdpowiedzUsuńBuziaki
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Masz rację, okładka jest piękna i dzięki niej faktycznie można się spodziewać lekkiej historii. Fabuła trochę przypomina mi "Cyrk nocy", który uwielbiam, więc na pewno sięgnę po tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńWow co za okładka <3 Nie ciągnie mnie do tej książki, ale kto wie może kiedyś :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
http://books-world-come-in.blogspot.com/
Nie słyszałam o tej książce, ale sama okładka zachęca do przeczytania. Na pewno po nią sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki. :**
Zdecydowanie bardzo intrygująca książka. :)
OdpowiedzUsuńByć może przeczytam ;D. Dobra recenzja! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://subiektywniekrystix.blogspot.com/
Zostałam zachęcona :)
OdpowiedzUsuńOstatnio lubię zagłębiać w takie tematy.. Muzea osobliwości.. Cyrki dziwów..
http://zapachstron.blogspot.com/
Jestem świeżo po "Muzeum osobliwości" i jestem nią zauroczona, a szczególnie trafiła do mnie Cora i jej historia. Dwa zagubione światy, które znajdują drogę do siebie, na koniec szczęście.
OdpowiedzUsuń