wtorek, 31 maja 2016

[ PRZEDPREMIEROWO ] Oblubienice wojny - Helen Bryan


          „Nic nie zbliża do siebie tak bardzo jak trudne doświadczenia. Ta stara prawda sprawdza się w przypadku pięciu młodych dziewczyn, które kapryśny los rzucił do małej wioski Crowmarsh Priors, gdzieś w południowo-wschodniej Anglii. Alice, Elsie, Tanni, Evangeline i Frances pochodzą z różnych stron świata i z różnych środowisk. Wspólnie walczą z przeciwnościami losu i ograniczeniami, jaki narzuca im życie w cieniu II wojny światowej. W tej walce wykuwa się ich dozgonna przyjaźń.
         Bohaterki stawiają czoła kolejnym trudnościom - niosą pomoc ludziom ewakuowanym z zagrożonego Londynu, przeyżywają nocne naloty. Muszą także poradzić sobie z codzienną pracą, która po wyjeździe mężczyzn na front spadła na ich barki. Coraz bardziej angażują się w działania okołowojenne. Przeżywają miłości i frustracje, wiodą je lęk i nadzieja. Kiedy po pięćdziesięciu latach cztery z nich spotykają się ponownie, postanawiają z odwagą spojrzeć w oczy prawdzie sprzed lat i pomścić niewinną śmierć... "
OPIS Z OKŁADKI
          Druga wojna światowa była czymś niesamowicie brutalnym i bliskim naszej ojczyźnie, jak także i nam samym. Spory o Polskę były zacięte, a ich historię znamy doskonale, choćby nawet poprzez Muzeum Powstania Warszawskiego. Jednak skoro była to wojna światowa, to w końcu nie mogła się odbywać tylko w Polsce, ale także i na świecie. W Oblubienicach wojny bliżej przyjrzymy się działaniom niemców w Anglii. 
           Książka Helen Bryan to historical fiction, czyli gatunek, który ja osobiście uwielbiam. Miło jest jednocześnie uczestniczyć w wartkiej akcji przy okazji ucząc się historii i ważnych dla niej faktów czy wydarzeń. 
„Dzięki Ci, Boże, i oby ten dzwon kościelny dzwonił, bo jest kościelnym dzwonem, a nie dlatego, że ostrzega przed inwazją lub atakiem gazowym" - pomyślała.
          Muszę przyznać, że książkę tę na początku czytało mi się opornie. Nie potrafiłam spamiętać bohaterów ( wyobraźcie sobie: jest ich około dziesięciu... to co dopiero będę miałą przy Grze o Tron! ) i nie udawało mi się znaleźć w opisywanym miejscu z dziewczynami, a i także nuda wkradła się na karty powieści. Jednakże z każdym rozdziałem robiło się coraz lepiej. 
          Akcja rozpoczyna się spokojnie, by wartko przejść do momentu krytycznego, gdzie książki już nie można odłożyć. Jednym słowem dzieje się dużo, zarówno w emocjonalnych przyżyciach bohaterek ( zaginiona rodzina oraz dylematy miłosne- jednak z umiarem ) jak i toczącej się wokół nich rzeczywistości wojennej. 
         Anglia różniła się od Polski pod tym względem, że byli w jakiś tam sposób zabezpieczeni. Widzieli co dookoła nich się dzieje, a wtedy już nie było czasu na zastanwianie się czy to faktycznie może przydarzyć się i Anglikom. Wiadomo, mężczyźni grali chyba te najważniejsze skrzypce podczas obrony kraju, jak dbania o niego w czasie niebezpieczeństwa. Natomiast co robiły wtedy kobiety?! Lepiej opowiedzą Wam to zdecydowanie Tanni, Elsie, Alice, Evangeline oraz Frances, których historie powalą Was na kolana. Tanni zabrana została od rodziców ( żydowska krew - dla bezpieczeństwa ) i wraz z dzieckiem mężczyzny, którego nawet nie kochała mieszka u ledwo znanych kobiet ( później już przyjaciółek ). Elsie została zatrudniona w wiosce do pomocy domowej, a Alice ma konflikt z Evangeline, która zabrała jej miłość życia... Jednakże to nie koniec, och nie! W końcu wojna czyha na każdym kroku na swoje ofiary. 


          Wydanie Oblubienic wojny bardzo mi się podoba. Grzbiet przypomina mi stare księgi poukrywane w półkach kilkuwiecznych bibliotek, a okładka też nie pozostaje bez głosu. 
          Helen Bryan - jako autorka swojej pierwszej powieści, ponieważ Oblubienice wojny właśnie nią są - spisała sie na medal tworząć wciągającą historię tych kilku kobiet dając jednocześnie świadectwo, że kobiety w wojnie także miały swój udział. 
Alice zamknęła oczy i zmówiła w duchu modlitwę. Prosze, Boże, albo niech już odwołają ten alarm, albo niech spadnie bomba na ten dom i zakończy nasze męki raz na zawsze. Amen.  
           Oblubienice wojny to książka, przy której na pewno spędzicie niezapomniane chwile, mnie wciągnęła bez reszty i aż żal było mi czytać ostatnie strony tej historii. Wciągajce bohaterki oraz ich rozterki, a także prawda historyczna to zdecydowanie świetna mieszanka! Osobiście polecam tę książkę każdemu, kto miałby ochotę poznać bliżej Crowmarsh Priors oraz mieszkańców tego miejsca. Nie mogę znieść tego, że większość czytelników nic o niej nie wie. Już ja zadbam, by to się zmieniło!

Tytuł: Oblubienice wojny
Tytuł oryginału: War Brides
Autor: Helen Bryan
Tłumaczenie: Olga Kwiecień
Wydawncitwo: Editio
Liczba stron: 404
Ocena: 9,5/10

Premiera już 2 czerwca!

Snapchat: Drakonka
Grupa książkowych blogerów: Czytadła

12 komentarzy:

  1. Już zadbałaś :* Właśnie wpisałam ją sobie na moją listę "Do przeczytania" :) Jak mi się nie spodoba to zwalę na Ciebie buahahaha :D

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że mi nie odmówisz! Miłej lektury :*

      Usuń
  2. MOJA HARCERECZKA <3
    A JA NA PEFNO TOM KSIONSZKE PRZECZYTAM
    MONSZ

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie zaczęłam czytać, juz czuję, ze mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakiś tydzień temu skończyłem tę powieść i nawet mi się ona podobała. Jedynym problemem był fakt, że okropnie mi się dłużyła. Miałem wrażenie, że czytam ją dwa razy dłużej niż inne książki. Niemniej jednak, Oblubienice wojny będę wspominać pozytywnie, choć nie sądzę, żebym wrócił do tej historii :)
    http://mybooktown.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Skończyłam tę książkę kilka dni temu i jestem pełna pozytywnych wrażeń :) Bardzo spodobał mi się fakt, że autorka w centrum postawiła losy kobiet i to im poświęciła tę powieść. Mimo, że akcja momentami rzeczywiście trochę się ciągnęła, to ogółem uważam, że to bardzo wartościowa lektura :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No dobra - przeczytam. Wszyscy zachwalają, powieść widzę wszędzie... Cóż innego mi pozostaje?... Historical fiction uwielbiam, jednak muszę przyznać, że wolę, gdy akcja dzieje się w Polsce. Po prostu mam hopla na punkcie naszej rodzimej historii ;) Jednak myślę, że warto spróbować czegoś innego, a "Oblubienice wojny" będą w sam raz ;)
    [Co do spamiętywania bohaterów w "Grze o tron" - ja wymiękłam w trzecim rozdziale :/ A w czwartym w ogóle porzuciłam powieść XD Na pewno jeszcze wrócę do tej książki, ale chyba dopiero jak będę mogła legalnie wziąć "parę głębszych" ;)]

    Pozdrawiam
    Kasia z bloga KsiążkoholizmPostępujący

    OdpowiedzUsuń
  8. Książkę mam już na swojej półce i jest trzecia w kolejce do czytania. :) Nie mogę się doczekać, by ją poznać. Mnie również oprawa graficzna przypadła do gustu. ;) A w Grze o Tron naprawdę łatwo pozapamiętywać główne postaci(których jest według mnie z 20), do tego pomaga w tym serial. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak przeglądam zaległe recenzje... I przeglądam... I przeglądam... I zastanawiam się, kiedy trafię na siostrę. I trafiłam.
    Książkę czytałam i w sumie mi się podobała, naprawdę lubię takie klimaty. A zakończenie było... Dość zaskakujące, pozostawiało czytelnika z szybko bijącym sercem ;')
    Świetna recenzja!
    Ściskam,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
  10. widać, że Twój blog jest Twoją pasją :)
    super wpis! <3

    http://kaarollkaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Interesują mnie książki o tematyce wojennej, jednak przyznam, że ta niezbyt mnie zaciekawiła, dlatego też postanowiłam, że na razie po nią nie sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń

Cześć, bardzo mi miło, że tutaj dotarłeś. Nie krępuj się, powymieniaj ze mną myśli!