Przyszłość, która wywarła znaczny wpływ na naszą teraźniejszość. Nie na życie, lecz gatunek sience-fiction. Powieść Wellsa jest wszechstronnie znana i rozponawalna poza wszelkie możliwe horyzonty. Jednak... Czy teraźniejsi twórcy mogli stworzyć z oryginału coś całkiem innego i z bólem powiem...ciekawszego?
Książkę zaczęłąm z takim mocnym...zaskoczeniem (?) Oglądałam jej ekranzację, która moim zdaniem była po prostu niesamowita i pokochałam twórcę tej historii całym sercem. Kim się on okazał? Scenarzystą, nie pisarzem. Pierwszym co po dostaniu jej w moje rączki rzuciło mi się w oczy była jej grubość. A właśniwie jej brak. Wehikuł czasu ma 123 strony. Na prawdę mocno zastawiałam się jak można zmieścić w tych stronach tak treściwą i co najważniejsze -pełną akcji fabułę. I dowiedziałam się.
Zaskoczyła mnie po całej linii. Zawiodła także. Fabuła jej różni się CAŁKOWICIE od fabuły ekranizacji.
Styl świadczy wyraźnie o tym, że pisana jest z perspektywy mądrego człowieka, który żyje w innych czasach. Pochodzi on zresztą z XIX wieku więc nie ma się co dziwić. Znajdzie się tam wiele słów, które dzisiaj zaistniały na liście zapomnianych. To trochę utrudniało mi czytanie dlatego recenzja pojawia się teraz a nie kilka dni wcześniej.
Przez nudną, monotonną i mało zaskakującą fabułę czytałam tę książkę tydzień. Wszytskie zdarzenia były przwidywalne, a zwroty akcji tak banalne, że dziecko napisałoby coś lepszego w stylu: Konik wpadł w przepaść i przeżył. W dodatku sposób pisania i sam pomysł na przedstwaienie tej historii...Praktycznie nie ma w niej dialogów. To historia typu: widzisz koleżnakę na korytarzu i zaczepiasz ją żeby opowiedziała Ci co u niej ciekawego. Pomija nieistotne szczegóły i choć ona wprowadza jakieś zdawkowe dialogi to jednak wprowadza! Wells zaserwował nam tylko j e d e n.
Niestety ale zaserwuję Wam kolejny minus, za co z góry przepraszam! Wszytsko jak przez mgłę. Nie chodzi mi o to, że wydarzenia szybko są przez nas zapominane ( choć to też ), ale nie można sobie tego wszytskiego idealnie, czysto wyobrazić. Przez całą przygodę ( podróż w czasie, nie pierwszy i ostatni rozdział, w którym pojawia się więcej osób) poznałam dwóch bohaterów - Podróżnika i Weenę. Z czego o tej drugiej się nawet nie wyrażę. Także wyznam, że ostatnie strony musiałam pomijać.
Film to całkiem inny świat. Pewien naukowiec traci przez postrzał swoją ukochaną i buduje wehikuł czasu, by do tego nie dopuścić. Niestety paradoks nie pozwala mu na szczęśliwe życie z narzeczoną. Pewnego razu mdleje przez uderzenie głową o część machiny i przenosi się w coraz odleglejsze zakątki przyszłości. I dopiero od tego momentu są zawarte niektóre wątki naszej książki.
Tak więc trudno jest mi znaleźć plusy tej powieści. To niesamowity ból, ponieważ takie historie z podróżami w czasie po prostu kocham całym sercem. Lepiej już nic nie dodam. Przepraszam za tę recenzję i widzimy się już niedługo z Cyrkiem Nocy!
Tytuł: Wehikuł czasu
Tytuł oryginału: The Time Machine
Seria: -
Autor: Herbert George Wells
Tłumaczenie: Feliks Wermiński
Wydawnictwo: Biblioteka Gazety Wyborczej ( mój biblioteczny egzemplarz )
Liczba stron: 123
Ocena: 3/10
Snapchat: Drakonka
Nie czytałam ani książki ani nie oglądałam filmu.
OdpowiedzUsuńNigdy o niej nie słyszałam, ale bardzo zachęciłaś mnie do jej przeczytania. Mam nadzieję, że zrobię to w jak najbliższym czasie, mimo że to nie są moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/
Czytałem! Popieram, że strasznie nudna. Zachęcił mnie film, który nie da się ukryć, był genialny!
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce. Filmu też nie oglądałam. Ale nie przekonuje mnie zbytnio ta książka do siebie, dlatego za nią podziękuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Między Stronami
Książka wydawała się całkiem ciekawa, jednak po Twojej recenzji sobie ją odpuszczę...
OdpowiedzUsuńJeśli kochasz podróże w czasie, to z całego serca polecam Ci Trylogię czasu! Musisz to przeczytać^^!
A film wydał mi się ciekawy, na pewno kiedyś obejrzę. :)
Świetna recenzja! ;)
Nie oglądałam filmu, więc najpierw zaczęłabym od książki. Ciekawe, skąd taka różnica pomiędzy słowem pisanym a obrazem.
OdpowiedzUsuńJak ja ubóstwiam ten film! To znaczy, patrząc na niego z perspektywy czasu nie należy do najlepszych pod względem technicznym. Ale bardzo lubię go oglądać i miło go wspominam :) Nie wiedziałam, że został nakręcony na podstawie książki, ale jak widać niewiele straciłam. Nie będę sobie psuć filmu ;)
OdpowiedzUsuńPS. Ciekawa jestem recenzji Cyrku nocy, też nie dawno skończyłam czytać.
Pozdrawiam! Przy gorącej herbacie
Odpuszczę sobie tą książkę, jednak film na pewno obejrzę :D ❤
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, jednak po Twojej recenzji raczej po nią nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://alejaczytelnika.blogspot.com/
Hej! :)
OdpowiedzUsuńNominowałem Cię do Albo, albo TAGu^^!
http://otwartaksiega2002.blogspot.com/2015/09/albo-albo-tag.html
Dziękuję, postaram się wykonać! :D
UsuńFilm lepszy od książki. Haha chyba będę go musiała w końcu obejrzeć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com
Pamiętam ten ból, kiedy czytałam to na olimpiadę :( Nigdy więcej! Może sto lat temu ta powieść była ciekawa, ale teraz z pewnością nie :)
OdpowiedzUsuńwww.oczytane.blog.pl
Recenzja świetna, książką niezbyt. Nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńhttp://krainaksiazek0.blogspot.com/
A ja myślałam, że szykuje się kolejna książka do mojej listy must read :/ A tu taka nie miła niespodzianka :< Szkoda ;/
OdpowiedzUsuńKsiążki nie przeczytam, ale skoro Lucy poleca film to zaraz go obejrzę :*
Lucy poleca i kocha całym sercem ♥ Mam nadzieję, że Ci się spodoba :*
UsuńNigdy nie słyszałam i chyba lepiej dla mnie. :D
OdpowiedzUsuńOglądałam film i był genialny <3
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam i jakoś nie mam zamiaru. Może kiedyś się nawinie, ale myślę, że nie będę marnować na nią czasu.
http://asgardianbookholic.blogspot.com
Nie miałam przyjemności oglądać filmu, a z książką też spotykam się po raz pierwszy :)
OdpowiedzUsuńNie mniej jednak na film się skuszę, a co do powieści to nie wiem może kiedyś jak już braknie mi tytułów to i za nią się wezmę :)
Pozdrawiam :)
Nie czytałam ani nie oglądałam, ale o dziwo wychodzi na to, że lepiej obejrzeć film. :o Rzadko się to zdarza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Raczej nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga ;)
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
Po Twojej recenzji zdecydowanie sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do My Little Pony Book TAG :)
OdpowiedzUsuńhttp://szept-stron.blogspot.com/2015/09/my-little-pony-book-tag.html