Pamięć książki może dotknąć nas wszytkich, ale nie musi. To coś, co pozwala nam przypomnieć sobie stare dobre czasy przepełnione daną lekturą oraz kubkiem herbaty w ręku. Ale na czym to polega i co ja mam z tym wspólnego? Otóż to, co każdy czytelnik.
Czytamy książki w najróżniejszych miejscach, najróżniejszym czasie, przy najróżniejszej pogodzie. Jest nam dobrze. Wyobraź sobie, że jesteś w pokoju, łóżko jest skierowane na wprost do okna, tak, byś mógł świetnie widzieć to, co jest na zewnątrz. Pogoda dzisiaj nie sprzyja, jest pochmurno, chłodno, pada od czasu do czasu. Niby początek maja, a kojarzy się późna jesień. Postanwiasz odpocząć, bo jest weekend majowy - bierzesz książkę, której akcja toczy się w deszczowym miasteczku. Gotujesz wodę na herbatę i po chwil masz ją już w ręce. Nieśmiałym ciepłem ogrzewa Ci dłonie. Otwierasz książkę, bierzesz miękki koc i opatulasz nim każdy kawałek ciała uwalniając tylko ręce, by w akompaniamencie deszczu uderzającego o parapet oraz wewnętrznemu ciepłu powodowanemu przez napój zanurzyć się w lekturze.
Rok później układasz książki na półkach w taki sposób, by każda z nich miała miejsce i nie musiały leżeć na podłodze, bo regały mają jednak ograniczone miejsce. Przez ręce przwijają Ci się nowo zakupione książki. Nagle trzymasz w dłoni kartki, które sobie przypominasz. Była to cudowna, magiczna opowieść o miasteczku w deszczu. Jest maj. Ciepło, miło, słonecznie. Przychodzi wieczór i idziesz na balkon, by zagłębić się w tej historii jeszcze raz. Światło zachodzącego słońca sprawia, że nie jest jeszcze za późno na czytanie. Otwierasz książkę i...
Widzisz swój pokój, czujesz przyjemne ciepło, miękkie łóżko, widzisz szarość deszczowego dnia. Tamten dzień wrócił, choć jesteśmy od niego oddaleni o cały rok.

I tak właśnie można opisać pamięć książki. Osobiście najsilniejsze wspomnienia mam z serią Ulysses Moore Pierdomenica Baccalaria, gdzie ilekroć czytam przygody trójki jej bohaterów widzę słońce, od prażącego z nieba gwaru do delikatnego muskania twarzy światłem powoli zbliżającego się zmierzchu. To dlatego, że gdy czytałam te książki siedziałam wygodnie na balkonie mojego mieszkania, a że było to w miarę łagodne lato często spędzałam tam czas. To było już cztery lata temu, a pamięć książki wciąż trwa. To powoduje wewnętrzny spokój, widzimy tak dobre chwile w tym czasie, nic nam nie przekadza, możemy się wyciszyć.
Ale po co to nam? Jest z czego się cieszyć? Niektórzy może nie widzą sensu. Jednak pamięć książki może być bezcenna, gdy jesteśmy poza domem, bardzo daleko i tęskno nam do tych wszystkich miejsc ludzi, bliskich naszemu sercu. W takich chwilach możemy wrócić na moment do czasów sprzed kilku, kilkunastu lat i poczuć się młodszym, poczuć ten wewnętrzny spokój. To trochę tak jakbyśmy cofnęli się w czasie, nawet na tę jedną chwilę. Zapominamy wtedy o problemach codziennego życia, rachunkach, zmartwieniach. Można także zacząć płakać. W końcu chcielibyśmy, by niektóre z tych chwil wróciły.
Czytajcie książki w miejscach dla Was ważnych, w chwilach bezcennych, pełnych dobrych emocji. A może za kilkadziesiąt lat, siedząc na bujanym fotelu i popijając nową herbatę, tym razem z miodem!, taka pamięć książki pozowoli Wam na moment wrócić do młodości.
Instagram: prywatnyzabojca
Snapchat: prywatnyzabojca
Lubimy czytać: prywatnyzabojca
Lubimy czytać: prywatnyzabojca
Jestem dumna z ciebie, że wróciłaś i napisałaś tak piękny post💖
OdpowiedzUsuńA ja jestem szczęśliwa, że dawałaś mi wirtualne kopy w tyłek żebym jednak to napisała <3
UsuńI będę dawała dalej, musimy mieć darmowy wstęp na targiXD
UsuńCicho! Nasz plan wyszedł na jaw XDD
UsuńNaprawdę cudowny post!
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że wzruszyłam się czytając go ♥
Obsession With Books
Nie tylko ty!
UsuńDziękuję! Nie było to planowane, wybaczcie! Chciałam tylko opisać to zjawisko najlepiej jak potrafię ;)
UsuńCóż ja mogę, dużo racji w tym :D
OdpowiedzUsuńKurczę, ale ty dobrze piszesz! Taki króciutki post, a ja zdążyłam się wkręcić, szacun <3
OdpowiedzUsuńWłaściwie czytając pomyślałam o odwrotnej sytuacji. Ja chyba najbardziej pamiętam książki czytane na wyjazdach, poza domem. A tak arcy najbardziej w pamięci mi zapadł Załącznik i Królowa Tearlingu - czytałam je ponad pół roku temu w słonecznej Hiszpanii, mocząc stópki w basenie <3 Cudowne wspomnienia, zaiste ;)
Pozdrawiam ciepło!
Q.
Otwórz Drzwi do Innego Wymiaru :)
Wybacz, ale muszę - "Otóż" ;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i klimatyczny post, tyle tylko powiem ;)
Chociaż nie, jeszcze jedno - CUDOWNE logo! *_*
Pozdrawiam,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Już poprawione, dziękuję za wskazanie błędu! Podczas edycji czasem zdarzy mi się coś pominąć ;)
UsuńMam je zmienić, ale na to trzeba jeszcze poczekać. I dziękuję za miłe słowa! <3
Ah, pięknie opisane i cudniej napisane <3
OdpowiedzUsuńZ książką jest jak z muzyką. Przypomina ci o danej sytuacji. Zawsze wiesz, czy podczas jej czytania byłaś szczęśliwa czy nie, gdzie aktualnie byłaś i co robiłaś
A jeśli na tyle podoba ci się Stowarzyszenie Moli Książkowych, to serdecznie zapraszamy do dołączenia :D
Pozdrawiam
To Read Or Not To Read
Masz rację, z muzyką jest podobnie. Cieszę się, że ktoś też to zauważył :D
UsuńZ chęcią, już zacznę szukać jakiegoś kontaktu!
Jak pięknie napisane *-*
OdpowiedzUsuńSama mam coś takeigo, gdy wracam do ukochanych książek, to takie magiczne <3
Zapraszam Cię na konkurs :)
http://coraciemnosci.blogspot.com/2017/05/konkurs_1.html