środa, 24 lutego 2016

Ja, Ty, My. Książka wspólnych zapisów - Lisa Currie



          Myślę, że każdy z Was chociaż przelotnie miał do czynienia z książką, a właściwie czymś co się zwie Zniszcz ten Dziennik. Tym, którzy nie wiedzą, od razu mówię - była to książka poświęcona na wypełnianie i znęcanie się nad nią na wszelakie sposoby. Wykonałam większość z zadań, co poskutkowało rocznym siedzeniem na parapecie przez wylewające się ze środka jajko. TAK. JAJKO. Wspomnienia z sylwetra, pozdrawiam. 
          Jednak mam tutaj dla Was coś nowego. A co konkretnie? 
          Ja, Ty, My to książka, która pozwala na świetną zabawę wraz ze swoimi przyjaciółmi, rodziną, klasą, miastem, szkołą... Wszytskimi! Na każdej stronie napisane są zdania, które trzeba dokończyć rysunkiem, literami lub czymś tam jeszcze. Żeby Ja, Ty, My zawierała jeszcze więcej wspomnień na górze każdej z kart są luki do uzupełnienia, gdzie wpisuje się gdzie, kiedy i z kim robiło się daną stronę.


         

         Każdą z nich wypełnia się po dwie osoby, co fajnie razem współgra i świetnie się łączy. 
    Razem z moją przyjaciółką Oliwią, mieszkającą dwa bloki dalej, postanowiłyśmy przetestować nowoprzybyłą do mnie zdobycz. Poszłyśmy ogólnie na spacer. W trakcie wypełniałyśmy Ja, Ty, My co muszę przyznać było i fajne, i przyjemne, i ludzie się aż tak dziwinie na nas nie patrzyli jak zawsze. Najpierw poszłyśmy do Biedronki pisząc na ścianie sklepu wybraną stronę. Później wybrałyśmy się na pobliski plac zabaw, gdzie było mokro i zimno. Napychałyśmy brzuchy chipsami i zrobiłyśmy sobie kilka pamiątowych zdjęć. 



          Żwawym jak to na nas krokiem wtargnęłyśmy do mojego domostwa i wypełniłyśmy resztę stron. Z Oliwią mamy tak dużo wspólnych głupich, śmiesznych rzeczy, że aż trudno je spamiętać. Przykładem może być Oliwsza wchodząca do samochodu na środku ulicy i przez całą drogę do domu siedząca na mojej pizzy, bo akuratnie leżała sobie kulturalnie na siedzeniu. Jednak przy tej książce uśmiałyśmy sie do łez. 
          Bez problemu mogę Wam powiedzieć, że jest to książka przy której czas na pewno nie będzie stracony. Bo jak może nim być z przyjaciółmi/rodziną, prawda? 

Tytuł: Ja, Ty, My. Książka wspólnych zapisków. 
Tytuł oryginału: Me, You, Us.
Autor: Lisa Currie
Tłumaczenie: Marynia Bicz
Wydawnictwo: Feeria Young
Liczba stron: 188
Ocena: 9/10

Za niezapomniane chiwle z Ja, Ty, My 
serdecznie dziękuję Mai z wydawnictwa Feeria Young
Snapchat: Drakonka

sobota, 20 lutego 2016

Muzeum Osobliwości - Alice Hoffman


          Początek XX wieku, Coney Island. Aż po horyzont rozciągają się światła lunaparków, magicznych miejsc, gdzie najgłębiej skrywane w dorosłych dzieci wychodzą na wolność. Wszędzie kolorowo i mogło by się wydawać, że ciemność i zło nie ma prawa nawet zaglądać przez dziurkę od klucza. A może jednak? 
       Coralie mieszka w pewnym miejscu, dosyć znanym w swym mieście. Muzeum Osobliwości prowadzone jest przez jej ojca, który co sezon sprowadza nowe żywe cuda. Okazuje się jednak, iż na dziesiąte urodziny dziewczynki zaplanowane jest coś szczególnego, co sprawi, że kilka ważnych lat z jej życia stanie się czystym piekłem. 

środa, 17 lutego 2016

[ hasztagjestęklasykię ] Sienkiewicz - starcie ostateczne.

          Cześć!
         Wszyscy znają Sienkiewicza - no przyznajmy się do tego dzieci! Jednakże większość z nas od tej złej strony. Znacie mnie - z racji tego, że jestem dziewczyną ( taka niespodzianka! ) to czasem objawiają mi się stereotypowe humory. Ostatnio zdarzyło mi się dostać jakiegoś dziwnego uwielbienia do klasyki literatury. Sienkiewicz, Szekspir, Mickiewicz, Dostojewski, Austen... Nie ważne - chodzi  natomiast o to, że będę ich z Wami konfrontować tak długo jak będzie trwać mój kaprys.
          Dzisiaj porozmawiamy o autorze jakich mało.

Henryk Adam Aleksander Pius Sienkiewicz
5 maja 1846 - 15 listopada 1916 


          Po co mam Wam podawać jego daty urodzenia i śmierci [ podałam żeby ładnie wyglądały, no dobra, taki profesjonalizm się kłania ], a także miejsca, w których był. To Wam się w przyszłości przecież nie przyda, phi! Znacie tego pana poprzez Krzyżaków - jedno z jego największych dzieł, które poprzez stanie się lekturą w gimnazjum ( teraz w klasie pierwszej gimnazjum, co jest głupotą ) zyskało miano czystego zła zamienionego w papier.


         Niszczę wszelkie uprzedzenia - nie przeczytałam Krzyżaków. J e s z c z e. Jednak przy pierwszej konfrontacji poddałam się po 50 stronie. Mimo tego, gdy sięgnęłam po inną jego książkę pt. Latarnik po prostu...zaczęłam go doceniać. Stereotyp - Sienkiwicz wcale nie mówił językiem pisanym w Krzyżakach! Te wszytskie archaizmy i inaczej tworzone zdania są wyrwane z kontekstu, ponieważ nie żył wcale tak dawno!
Pan Henryk był niesamowicie uzdolnionym i – co najważniejsze – zawziętym pisarzem. Specjalnie dla swojej powieści przeprowadził się do Zakopanego, by wtopić się w tamtejsze zakamrki i poznać świat, którego nie dane mu było zobaczyć. Dzięki codzinnej styczności z gwarą podhalańską był w stanie stworzyć swoje dzieło. Przetrzepując także zapomaniane dokumentu polskie/niemieckie na temat bitwy pod Grunwaldem znalazł coś ciekawego, a mianowicie fakt, że polacy wygrali najsławniejszą z bitew...przypadkiem! A przynajmniej tak opowiadała to moja polonistka. Wierzyć jej, czy nie wierzyć... O apelu na który musiałam iść poinformowała mnie dopiero dwie godziny po jego zakończeniu. Du du du duuum. 
         I tutaj szok – ekranizacja Krzyżaków w dniu premiery ( oczywiście w Polsce ) miał ponad 32 miliony (!) widzów.



          Innym szokiem mogą być śmieszne aż błędy ekranizacji. Na przykład adidasy jednego z polaków polski średniowiecznej, czy coś takiego jak widoczne w pewnej scenie linie telekomonikacyjne. Do tego smuga po samolocie. Jednak są one do wybaczenia. Filmy w tamtych czasach były, że tak powiem, w powijakach porównując je do dzisiejszych ekranizaji książek i nie tylko.
         Tak więc to koniec tego posta, który niniejszym otwiera nowy cykl na blogu pod jakże piękną nazwą #jestęklasykię. Mam nadzieję, że ten hasztag będzie wzbogacany nie tylko przeze mnie, ale i Was! Można go będzie zobaczyć w szczególności na moim Instagramie, do którego link macie poniżej. Już za miesiąc [ może ] zobaczycie kolejny post! A będą one publikowane 17-ego dnia wybranego miesiąca, także wypatrujcie. Miłych ferii, dla tych, którzy je mają [ czytaj; ja ]!


Snapchat: Drakonka

sobota, 13 lutego 2016

Gregor i klątwa Stałocieplnych - Suzanne Collins

Recenzja zawiera małe spojlery
poprzednich części, które będą oznaczane.
 
          Wydawać by się mogło, że w naszym świecie nic ciekawego dziać się nie może. Ustawa 500+,  wojny na wschodzie Europy oraz różne działania w sejmie czy trybunale to nie to samo co latanie na nietoperzu czy jazda na grzebiecie gigantycznego karalucha. 
          Gregor już dwa razy uratował Podziemie, choć nie chwali się tym przy każdej okazji. Razem z tatą czują niepokój - prawie nie dostają wiadomości od swoich przyjaciół i są pełni niepokoju, że w świecie pod Nowym Yorkiem znów nie jest bezpiecznie. 
          Wreszcie nadchodzi ten upragniony moment. Gregor wraz ze swoją sąsiadką, której pomaga w domu, schodzi do pralni, gdzie dwie książki temu dostał się przez szyb do tej sławnej krainy. Okazuje się, że wszyscy mieszkańcy Podziemia są w na prawdę wielkich tarapatch.

piątek, 5 lutego 2016

Beta. Nowe pokolenie - Rachel Cohn


          Wyobraźmy sobie tym razem świat, gdzie naszymi druhami są roboty. Wyręczają w pracach, które w naszym wykonaniu wypadają odrobinę słabo - czasem gotowanie, sprzątanie i inne takie. Witamy w nowej rzeczywistości! A teraz uwaga, bo to jednak nie fajnie tak się wyręczać. Klonami innych.
          Pewna dziewczyna odkrywa, że mimo iż przeżyła katastrofę na morzu ma swojego klona. A ten klon ukrywa w sobie serce rebeli.